Dowcip od księdza (2674)
Dowcip od księdza – godz. 18:00
Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.
np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...
Komornik poszedł na bal przebrany za wampira: sztuczne kły, czarna peleryna, plamy krwi...
Patrzy na niego gospodarz i pyta:
- Co Zbysiu? Prosto z roboty?
Ps. A podobno podświadomie nie ubieramy się w nawiązaniu do pracy, którą wykonujemy.
Pogrzeb - wdowa chowa swego męża. Grabarz pyta:
- Ile lat miał mąż?
- 98.
- A pani ile ma?
- Jestem o dzień młodsza od męża.
- To opłaca się pani wracać do domu?
Ps. Takt w wypowiedziach do ludzi czasem może pomóc w chęci do życia, a jego brak może doprowadzić nawet do „zawału”.
Św. Piotr siedzi sobie u bram raju, popija herbatkę i czyta gazetę. Nagle drzwi się otwierają i wpada koleś. Zatrzymuje się na środku recepcji i wybiega.
Za chwilę znowu to samo, wbiega i wybiega. Św. Piotr podnosi wzrok z nad gazety i mówi:
- O rany, znowu kogoś reanimują.
Ps. A tak serio, tak wielu z nas wróciło, jako ludzie inni do tego świata po „reanimacji”.
Spotkało się dwóch kolegów:
- Kowalskim to się powodzi. Byłem wczoraj u nich na imprezie. Złoty klozet mają.
- Niemożliwe - nie dowierza drugi.
- Jak Bozię kocham. Szczere złoto!
- Nie wierzę.
- No to chodź, pójdziemy do nich i ci udowodnię.
Poszli. Stanęli pod drzwiami, ten pierwszy zadzwonił. Otworzyła Kowalska. Gościu do niej:
- Dzień dobry pani Kowalska. Czy to prawda, że macie złoty klozet?
Kowalska się odwraca i woła do męża:
- Franek chodź, jest ten co ci do puzonu narobił!
Ps. Kiedy mylisz instrumenty z muszlą klozetową – to najwyższy czas przestać pić.
Polak i Anglik spierają się który język jest trudniejszy: polski czy angielski.
Anglik mówi:
- U nas pisze się William Shakespeare, a czyta się Łiliam Szekspir.
Na to Polak:
- A u nas pisze się Bolesław Prus, a czyta się Aleksander Głowacki.
Ps. Niestety, w przechwalaniu się czasem bijemy na głowę wszystkie narody.
Jasiu, jeśli przed sobą masz północ, po lewej ręce zachód, a po prawej wschód, to co masz z tyłu? - pyta nauczyciel geografii.
- Powiedziałbym, ale się wstydzę - odpowiada Jasiu.
Ps. Brak znajomości geografii może wprowadzić w zawstydzenie.
Wraca Jasio ze szkoły do domu. Mama pyta:
- Jasiu i jak tam w szkole?
- Dobrze mamo
- A jak tam religia?
- No pani nam opowiadała jak Mojżesz wyprowadzał lud wybrany z ziemi Egipskiej.
- To powiedz jak to było.
- Więc tak: szli, szli, szli… doszli do Morza Czerwonego Mojżesz wyciągnął telefon komórkowy, zadzwonił po ekipę budowlaną, ekipa wybudowała most, przeszli na drugą stronę i poszli dalej.
- Jasiu! Pani wam to powiedziała?!?
- Mamo, jak bym powiedział to tak, jak pani opowiadała nigdy byś w to nie uwierzyła.
Ps. Jedną z miar zaufania do drugiego człowieka jest dzielenie się nieprawdopodobnymi historiami.
Przychodzą apostołowie do Józefa z Arymatei po Jego śmierci i pytają:
- Te, Józef, a nie szkoda Ci takiego nowego piękniutkiego grobu dla Jezusa.
- Spoko, luzik, to tylko na trzy dni.
Ps. A tak serio, Józef nie wiedział, że grób będzie tylko na trzy dni.
Po weselu w Kanie Galilejskiej wszyscy leżą z bólem głowy, w pewnej chwili z jednego końca sali słychać głos:
- Wyślijcie kogoś po wodę!
Na to głos z drugiego końca sali:
- Tylko nie Jezusa!
Ps. Na szczęście w Izraelu obowiązuje kultura picia i ludzie nie upijają się chociażby tak, jak w Polsce.
Pewnego kapitana statku, będącego już prawie na emeryturze, dopadła pewna dziennikarka. Przeprowadzając z nim wywiad, zadała pytanie:
- Kiedy pan przeżył największą burzę?
Kapitan zamilkł. Widać po jego zmęczonych oczach, że wspomina w myślach życie wilka morskiego. W końcu rzecze:
- To było zaraz po ślubie. Jak splunąłem w domu na dywan.
Ps. Okazuje się, że mamy wąskie myślenie o „burzach” i „sztormach”.