Dowcip od księdza (2689)

Dowcip od księdza – godz. 18:00

Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.

np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...

Tata z Jasiem zwiedzają ruiny zamku. Jasiu pyta taty:
- Tatusiu, czy to tutaj nasza mamusia uczyła się jeździć samochodem?

Ps. Opinia taty zostaje na lata…

- Coś taka wkurzona?
- Mężowi na urodziny kołowrotek kupiłam do wędki.
- No to chyba dobrze? Twój stary co weekend z kolegami przecież na ryby jeździ. Nie spodobał mu się?
- Gorzej. Zapytał co to jest.

Ps. Kupując „kołowrotek” możesz poznać prawdę o swoim małżonku.

Biskup jadąc na wizytację spotkał pijanego na drodze i pyta:

- Gdzie znajduje się kościół?

Napotkany człowiek wytłumaczył mu w szczegółach.

Biskup mówi:

- Jak będzie się pan tak zachowywał, to nie trafi pan do nieba.

- Kurka blaszka, czy ja do nieba trafię to nie wiem, ale czy ty tam trafisz skoro nie wiesz gdzie jest kościół…?

Ps. Nigdy nie oceniaj człowieka z góry.

Szef firmy dyktuje sekretarce list do kontrahenta:
"Jest pan oszustem! Jeśli natychmiast nie zapłaci pan za wyłudzone towary, złożę doniesienie do prokuratury!".
Sekretarka przerywa:
- Szefie, list przyjdzie akurat na święta. Czy nie uważa pan, że jego słowa są trochę za ostre?
- Ma pani rację. Proszę dopisać pod spodem: "Wesołych świąt".

Ps. Takt to bardzo ważna rzecz.

Na przystanku zatrzymuje się autobus i otwierają się drzwi. Wsiada jakaś babuleńka, a przed wejściem za nią staje jakiś mężczyzna i pyta:
- Przepraszam babciu, dojadę tym autobusem do rynku?
- Nie.
Drzwi zamykają się, autobus rusza, babuleńka siada i mruczy pod nosem:
- Za to ja dojadę...

Ps. Często nie dojedziemy „do rynku”, gdy naszymi doradcami będą przypadkowi ludzie.

Idzie dwóch studentów na uczelni i widzą kawałek kartki leżącej na ziemi, która przed chwilą wypadła pilnej koleżance z roku. Jeden pyta drugiego:
- Co to jest?
A drugi odpowiada:
- Nie wiem, ale kserujemy!

Ps. W desperacji, z braku chodzenia na wykłady, wszystko może okazać się cenną wskazówką.

Po pierwszej randce:
- Czy odprowadzisz mnie do domu, Romanie?
- Tak, wzrokiem...

Ps. Czasem jedno spotkanie to za dużo – wszystko po nim wiadomo.

Dwie blondynki jadą do lasu po choinkę. Po kilku godzinach błąkania się po świerkowym zagajniku, jedna mówi do drugiej:
- Wiesz co? Bierzmy pierwszą lepszą, nawet bez bombek, i wracajmy do domu!

Ps. Czasem zachowujemy się dokładnie w ten sam sposób – rezygnujemy z „bombek”, szukając ich nie tam gdzie trzeba.

- Panie doktorze, mam problem.
- Słucham.
- Codziennie chodzę do sklepu i kupuję dwie flaszki wódki. Boję się, że jestem zakupoholikiem!

Ps. Jak łatwo się usprawiedliwić i nie widzieć istoty problemu.

Turyści jedzą obiad w restauracji.
Turystka zaczepia kelnerkę i pyta:
- Proszę mi powiedzieć, z czego są te pyszne kiełki?
Kelnerka odpowiada:
- Zaraz spytam w kuchni.
Po chwili wraca i mówi:
- Kiełki są z Tesco.

Ps. Zadając pytania możemy się bardzo dużo dowiedzieć, i to niekoniecznie tego, co chcieliśmy usłyszeć.

Top