Dowcip od księdza (2686)
Dowcip od księdza – godz. 18:00
Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.
np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...
Przychodzi mrówka do warzywniaka i mówi:
- Poproszę jedną brukselkę.
- Po co ci jedna brukselka?
- No wie pani, dokupię mięska i zrobię gołąbków na cały tydzień.
Ps. Życie pokazuje, że nie wszystkich należy mierzyć jedną miarą.
Przychodzi żółw do sklepu i mówi:
- Proszę szklankę wody!
- Proszę.
Następnego dnia przychodzi żółw do sklepu i mówi:
- Proszę szklankę wody.
- Proszę!
Niedźwiedź taki zaciekawiony pomyślał, że zapyta go po co mu ciągle szklanka wody.
Na następny dzień przychodzi żółw do sklepu i mówi:
- Poproszę szklankę wody.
- Co ty tak po szklankę wody przychodzisz?
- My tu gadu, gadu a tam las się pali!
Ps. Nie ma to, jak dobrze rozpoznane potrzeby.
Rozbitek ostatkiem sił dopływa do wyspy bezludnej.
Na brzegu czeka żona i krzyczy:
- Gdzie się włóczysz! Statek dwa dni temu zatonął.
Ps. Umiejętność ucieszenia się jest naprawdę wielkim darem.
Chłopak mówi do dziewczyny:
- Chcesz ze mną chodzić?
- A co sam się boisz?
Ps. Czasem, aby ktoś się odczepił wystarczy odrobina ironii.
Mąż długo nie wraca do domu. Żona się bardzo niepokoi:
- Gdzież on może być? Może sobie jakąś babę znalazł? - mówi do sąsiadki.
- Ty zaraz myślisz o najgorszym - uspokaja ja sąsiadka - może po prostu wpadł pod samochód.
Ps. Ach ta właściwa hierarchia wartości.
Po powrocie z sanatorium podczas pierwszej nocy, mąż przez sen ciągle powtarza:
- Basiu, Basiu, Basiu!
Rano żona żąda wyjaśnień.
- Koło sanatorium było gospodarstwo rolne, a tam w zagrodzie stała piękna klacz o tym imieniu. Chodziłem ją karmić chlebem. Pewnie mi się przyśniła - tłumaczy się mąż.
Minęło kilka dni, mąż wraca z pracy i widzi, że na stole leży list w rozerwanej kopercie.
- Od kogo? - pyta żony.
- Ta klacz do ciebie napisała.
Ps. Kłamstwo ma krótkie nogi.
Mówi tato do Jasia:
- Dostałeś ode mnie takie solidne lanie, bo baaaaaaaardzo cię kocham.
- Och, tatusiu. Ja chyba nie zasługuję na tyle miłości.
Ps. Miłość, która nie wymaga nie jest miłością, ale ta sama miłość nie pozwala na to, aby być katem.
Koleżanka do koleżanki:
- Nie mogę nauczyć męża porządku!
- A co on takiego robi?
- Za każdym razem chowa portfel w inne miejsce.
Ps. Podobno każdy sposób na jedność małżeńską w sprawach finansów jest dobry.
Pielęgniarka pyta pacjenta.
- Miewa pan czasem jakieś nudności?
- Nie, mam tu takie małe radyjko.
Ps. Ja ci o niebie, a ty mi o chlebie.
Rozmawia rosyjski żołnierz z amerykańskim. Amerykanin chwali się jak to u nich jest dobrze w armii, że mają dobry sprzęt, że dobrze ich szkolą, itp.
Aż doszło do tematu: wyżywienie.
Amerykanin mówi, że oni dostają dziennie równowartość 80 tys. kalorii.
Na to Rosjanin:
- Kłamiesz! Żaden człowiek nie zje dziennie 30 kilogramów ziemniaków!
Ps. Mierząc wiele spraw swoją miara, nie mamy szansy zobaczyć tego, co widzą inni.