Dowcip od księdza (2678)

Dowcip od księdza – godz. 18:00

Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.

np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...

Koń i osioł spotkali się w domu konia.
Tak sobie siedzą i nagle osioł zauważył na ścianie pełno zdjęć z zawodów i medali.
- A skąd te wszystkie pamiątki?
- Jak byłem młodszy to zdobywało się co nieco.
Umówili się, że następnym razem spotkają się u osła.
Kiedy zbliżał się czas spotkania osioł zaczął myśleć, jak tu zaimponować koniowi.
Poszedł do zoo, ale dostał tylko zdjęcie zebry, które powiesił na ścianie.
I tak siedzą u osła, i nagle koń zauważa zdjęcie na ścianie i pyta:
- Ty, osioł, a to co?
- Aaa, to ja za czasów gry w Juventusie.

Ps. I niech koś powie, że czasem nie zachowujemy się, jak koń i osioł.

Na ławce w parku siedzi dzielnicowy i tak gorzko łka, że jakiś miłosierny przechodzień ulitował się nad nim i pyta:
- Czemu pan tak płacze?
- Pies patrolowy mi uciekł.
Proszę się tak nie martwić, może odnajdzie drogę.
- On tak, ale jak ja trafię?

Ps. Trudno, w niektórych sytuacjach, nie przyznać słuszności powiedzeniu: „Co dwie głowy, to nie jedna”.

Znajomi w barze pytają Igora:
- Czy masz już plany urlopowe?
- Nie, po co mi plany? Żona decyduje gdzie jedziemy, szef kiedy jedziemy, a bank na jak długo jedziemy.

Ps. Nie ma to, jak precyzyjnie znać swoją sytuację, w której się znajdujemy.

Mały Jasio puka do sąsiada:
- Tatuś prosił, żeby pan pożyczył...
- Cukru? Soli? - próbuje zgadnąć sąsiad.
- Nie, korkociąg.
- Korkociąg? Powiedz tatusiowi, że zaraz sam przyniosę!

Ps. A jednak niektóre pożyczki pomagają się zintegrować.

Rozmowa ojca z córką:

- Tato, jestem dorosłą, silną i niezależną kobietą, mogę sobie kupić ziemniaki.
- Póki mieszkasz u mnie - kop, nie marudź.

Ps. Ach ta wszechobecna dobroć rodziców.

Mężczyzna pyta taksówkarza w jednym z miast:
- Jak wam się tu żyje?
Taksówkarz odpowiada:
- Wie pan, kiedyś żyliśmy dobrze. Teraz żyje się nam jeszcze lepiej. Ale tak naprawdę chcemy, żeby znów żyło się nam dobrze.

Ps. Umiejętność mówienia, która sprawia, że człowiek mówiąc nic nie powie – to duża sztuka.

Turysta spotyka bacę, który się opala przed chałupą i pyta go:
- Jak wam się powodzi, baco?
- A nie narzekam, miałem wykarczować drzewa, ale przyszedł halny i je powalił, miałem je spalić, ale uderzył piorun i je spalił. Teraz czekam, aż mi trzęsienie ziemi wyrzuci ziemniaki na powierzchnię.

Ps. I jak tu nie mówić, że dystans do wszystkiego nie pomaga?

Mężczyzna, czytając menu, zwraca się do kelnera:
- Na czym polega twoja praca w tej restauracji?
- Obsługuję klientów, przynoszę im jedzenie.
- W takim razie przynieś mi kurczaka z grilla zza rogu, bo ceny w waszej restauracji są za wysokie.

Ps. I kto powiedział, że pracując jako kelner, nie trzeba się mierzyć z niezrozumieniem.

Rozmawia dwóch kolegów:

- Marcin, przeczytam ci horoskop dla Barana!
- Ooo, dawaj! A skąd wiedziałeś, że to mój znak zodiaku?
- Tylko barany wierzą w horoskopy.

Ps. Czasem łatwiej w mniej drastyczny sposób przekazać komuś pewną prawdę.

Lipiec. Na londyńskiej ulicy, w czasie ulewnego deszczu, do Anglika podchodzi zagraniczny turysta i pyta:
- Proszę mi powiedzieć, kiedy u was, w Londynie, jest lato?
- Różnie. Na przykład w zeszłym roku było w piątek.

Ps. Łatwiej w Londynie doświadczyć w lato angielskiego humoru, niż lata w samo lato.

Top