Kurs biblijny: Cała Biblia przez sms (2798)

Cała Biblia przez SMS – godz. 15:00

Także o godzinie 15:00 rozsyłamy (po fragmencie) kolejne rozdziały Pisma Świętego, tak aby (w ciągu kilku lat) przeczytać przez SMSy cały Stary i Nowy Testament.

np. Księga Rodzaju 1, 23 - 26 "I tak upłynął wieczór i poranek - dzień piąty. 24 Potem Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!» I stało się tak. 25 Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre. 26 A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!»".

„Hiob na to odpowiedział, i rzekł:
2 Słuchajcie, słuchajcie mej mowy,
może mnie tym pocieszycie.
3 Dopuśćcie i mnie też do słowa,
potem pozwalam wam szydzić.
4 A czyż ja do ludzi mam żal?
Czy niesłusznie duch mój jest wzburzony?
5 Spójrzcie na mnie, zdziwieni,
i ręką przymknijcie swe usta!
6 Jest myśl, co mnie tak przeraża,
że drżę na całym ciele:
7 Czemuż to żyją grzesznicy?
Wiekowi są i potężni.
8 Trwałe jest u nich potomstwo
i dano oglądać im wnuki.
9 Ich domy są bezpieczne, bez strachu,
gdyż nie sięga ich Boża rózga.
10 Ich buhaj jest zawsze płodny,
krowa im rodzi, nie roni.
11 Swych chłopców puszczają jak owce:
niech dzieci biegają radośnie,
12 chwytają za miecz i harfę
i tańczą do wtóru piszczałki.
13 Pędzą swe dni w dobrobycie,
w spokoju zstępują do Szeolu.
14 Oddal się - mówili do Boga -
nie chcemy znać Twoich dróg.
15 Po cóż służyć Wszechmogącemu?
Co da nam modlitwa do Niego?
16 Czyż w ich rękach nie ma szczęścia,
choć ich myśli od Niego daleko?
17 Czy często gaśnie lampa niewiernych,
czy na nich klęska spada?
Gniew Boży rujnuje nieprawych?
18 Czyż są podobni do słomy na wietrze
lub do plew pędzonych przez wicher?
19 Bóg chowa cierpienia dla synów.
Trzeba je zadać samemu, niech pozna,
20 niech ujrzy oczami swą klęskę,
niech gniew Wszechmocnego wypije!
21 Czy mu po śmierci zależy na domu,
gdy liczba miesięcy skończona?
22 Czy Boga chcesz uczyć mądrości,
Tego, co sądzi mocarzy?
23 Jeden umiera szczęśliwy,
ze wszech miar bezpieczny, beztroski.
24 Naczynia ma pełne mleka,
szpik jego kości jest świeży.
25 Drugi zaś kończy w boleści
i szczęścia nigdy nie zaznał.
26 A w ziemi leżą razem,
obydwu pokrywa robactwo.
27 Wasze myśli są mi już znane
i plany, jak chcecie mnie dręczyć.
28 Mówicie: A gdzie dom bogacza
lub namiot mieszkalny złoczyńców?
29 Czy nie pytacie podróżnych?
Co mówią - nie wiecie dokładnie?
30 Grzesznik ocalał w dni grozy
i w czasie, gdy nadciąga kara.
31 Więc kto mu wypomni złe życie
i któż zapłaci za czyny?
32 Takiego grzebią uroczyście
i straże stawiają przy grobie.
33 Toteż przyjemne są mu grudy ziemi,
bo tłum ludzi jest za nim,
jak i przed nim bez liku.
34 Więc czemu mnie próżno cieszycie,
gdy prawdzie odpowiedź zaprzecza?”
„Wtedy zabrał głos Sofar z Naamy i rzekł:
2 Zaprawdę, odpowiedź moją dyktuje niepokój
wywołany wewnętrznym wzburzeniem.
3 Słuchając łajań złośliwych,
duch mądry gotuje odpowiedź.
4 Czyż nie wiesz? Od dawien dawna,
odkąd jest człowiek na ziemi,
5 radość występnych jest krótka,
szczęście niewiernego trwa chwilkę,
6 choć w pysze chce sięgać po niebo
i głową dotykać obłoków.
7 Na zawsze zaginie jak mierzwa,
obecni powiedzą: A gdzież on?
8 Jak sen przeminął, nie można go znaleźć -
znikł niby nocne marzenie.
9 Choć goni go oko, nie sięgnie,
to miejsce nie ujrzy go więcej.
10 Synowie zwracają mienie ubogim,
jego ręce oddają bogactwa.
11 Jego kości tak pełne były krzepy:
wraz z nim ją kładą do prochu.
12 Słodkie zło w jego ustach,
chętnie je miał pod językiem,
13 trzymał i nie chciał wypuścić,
język do niego przykleił.
14 Pokarm spleśniał mu w trzewiach,
żołądek zawiera truciznę;
15 dobra sam połknął i zwrócił:
Bóg wyrzucił je z niego.
16 Wchłaniał on jad padalców,
zabije go język żmijowy.
17 Nie spojrzy na wody płynące,
choć płyną miodem i śmietaną.
18 Zwrócił swój zysk nie połknięty.
Nie cieszy go złupione bogactwo.
19 Skrzywdził, zasmucił ubogich,
domy zagrabiał, nie stawiał;
20 nie zaznał spokoju w swym wnętrzu,
nie uratował się swoim skarbem.
21 Nic nie uszło jego chciwości,
stąd jego dobra nietrwałe.
22 Poczuje głód mimo obfitości,
owładnie nim siła nieszczęścia.
23 Gdy będzie czym wnętrze napełnić,
Bóg ześle na niego żar swego gniewu,
wyleje nań fale swej zapalczywości.
24 Uciekł przed bronią żelazną,
przebije go łuk brązowy.
25 Przeszyje go, wyjdzie mu z grzbietu,
błysk ostrza - z wątroby,
owładnie nim przerażenie.
26 Ciemność jak skarb zachowana,
nie wzniecony ogień go strawi,
zniszczy, co skryte w namiocie.
27 Niebo odsłoni przewiny,
ziemia dlań wrogiem się stanie.
28 Rozdrapią mu skarby w jego domu,
rozpłyną się w dzień Jego gniewu.
29 To los odstępcy od Boga,
dziedzictwo przez Boga przyznane”.
„Hiob na to odpowiedział i rzekł:
2 «Dokąd mnie dręczyć będziecie
i gnębić waszymi słowami?
3 Dziesiąty raz mnie znieważacie.
Nie wstyd wam nade mną się pastwić?
4 Gdybym naprawdę zbłądził,
tkwiłaby we mnie nieprawość.
5 Jeśli naprawdę chcecie triumfować,
próbujcie dowieść mi ohydy.
6 Wiedzcie, że Bóg mnie pognębił,
swe sieci rozstawił wokoło.
7 Gdy krzyknę: Gwałt - nie ma echa,
Ratunku! - ja nie mam prawa.
8 Drogę mi zamknął - nie przejdę;
na ścieżkach ciemności roztoczył.
9 Pozbawił mnie całkiem godności,
koronę zerwał mi z głowy,
10 wszystko poburzył. Odchodzę.
Nadzieję mi podciął jak drzewo.
11 Zapłonął na mnie swym gniewem,
za wroga mnie swego poczytał.
12 Przybyły wszystkie hufce,
wytyczyły drogę przeciwko mnie
i oblegają mój namiot.
13 Bracia ode mnie uciekli,
znajomi stronią ode mnie,
14 najbliżsi zawiedli i domownicy,
zapomnieli mnie goście mego domu.
15 Dla moich służebnic jam obcy,
stałem się w ich oczach nieznany.
16 Na sługę wołałem bez skutku,
me usta musiały go prosić,
17 żonie mój oddech niemiły,
i cuchnę własnym dzieciom,
18 gardzą mną nawet podrostki,
szydzą, gdy staram się podnieść.
19 Odrazę wzbudzam u bliskich,
nastają na mnie kochani.
20 Do skóry, do ciała przylgnęły mi kości,
ocaliłem [tylko] ciało moich dziąseł.
21 Zlitujcie się, przyjaciele, zlitujcie,
gdyż Bóg mnie dotknął swą ręką.
22 Czemu, jak Bóg, mnie dręczycie?
Nie syci was wygląd ciała?
23 Któż zdoła utrwalić me słowa,
potrafi je w księdze umieścić?
24 Żelaznym rylcem, diamentem,
na skale je wyryć na wieki?
25 Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje,
na ziemi wystąpi jako ostatni.
26 Potem me szczątki skórą odzieje,
i ciałem swym Boga zobaczę.
27 To właśnie ja Go zobaczę,
moje oczy ujrzą, nie kto inny;
moje nerki już mdleją z tęsknoty.
28 Powiecie: Po cóż nalegać?
Czyż powód oskarżeń znajdziemy?
29 Wy sami drżyjcie przed mieczem,
bo gniew za grzechy zapłonie.
Wiedzcie, że sądy istnieją».”
„I zabrał głos Bildad z Szuach, i rzekł:
2 «Dokądże tego łowienia słowami?
Pomyślcie, potem zaś mówmy!
3 Czyśmy podobni do zwierząt,
jesteśmy nieczyści w twych oczach?
4 Ten człowiek gniewem rozdarty.
Czyż przez cię wyludni się ziemia
lub skała miejsce swe zmieni?
5 Tak światło grzesznika zagaśnie,
iskra już jego nie błyśnie,
6 światło w namiocie się skończy
i lampa się nad nim dopali.
7 Męski krok jego niepewny,
zamiar gotuje upadek,
8 bo nogi zawiodą go w sieć,
porusza się, lecz między sidłami.
9 Pętlica chwyciła się pięty,
pułapka zamknęła się nad nim.
10 Zasadzka na ziemi ukryta,
potrzask nań czeka na drodze.
11 Zewsząd upiory go dręczą,
kroczą ciągle w ślad za nim.
12 Czeka na niego Żarłoczna,
Śmierć czyha u boku.
13 Pożre mu członki ciała,
pożre mu członki - zaraza.
14 Wygnanego z namiotu, bez nadziei,
do Króla Strachów powiodą.
15 Zamieszka w namiocie - nie swoim;
sypie się po nim siarkę.
16 Korzenie pod nim niszczeją,
a nad nim pożółkły już liście.
17 Ginie wspomnienie w ojczyźnie,
zanika imię na rynku.
18 Ze światła rzucą go w ciemność,
wypędzą z zaludnionej ziemi;
19 ni syn w narodzie, ni dziedzic,
nikt już po nim nie zostanie.
20 Mieszkańcy Zachodu zdziwieni,
grozą przejęty lud Wschodu:
21 Więc takie mieszkanie grzesznika
tu miejsce tego, kto Boga znać nie chce?»”
„Zgnębiony duch - minęły dni,
tylko grób mi pozostaje.
2 Czyż nie naśmiewcy są ze mną?
Od szyderstw mam noce bezsenne.
3 Ty sam racz zastaw przechować,
bo któż chce za mnie poręczyć?
4 Zamknąłeś ich umysł przed rozsądkiem,
nie dopuścisz do ich triumfu.
5 Zwołano bliskich do podziału,
a mdleją oczy własnych dzieci.
6 Wydano mnie ludziom na pośmiewisko,
jestem w ich oczach wyrzutkiem.
7 Moje oko przyćmione od bólu,
członki me wyschły jak cień.
8 Sprawiedliwi są tym przerażeni,
uczciwi na złych się gniewają;
9 bogobojni pewniejsi swej drogi,
kto ręce ma czyste, mocniejszy.
10 Wy wszyscy, nawróćcie się, przyjdźcie!
Mędrca wśród was nie znajduję.
11 Minęło już życie, z nim plany
i dążenia mojego serca.
12 Noc chcą zamienić na dzień:
światło jest bliżej niż ciemność.
13 Mam ufać? Szeol mym domem,
w ciemności rozścielę swe łoże,
14 grobowi powiem: Mój ojcze!
Matko ma, siostro! - robactwu.
15 Właściwie, po cóż nadzieja,
kto przedmiot ufności zobaczy?
16 Czy zejdzie do królestwa Szeolu?
Czy razem do ziemi pójdziemy?»”
„Hiob na to odpowiedział:
2 «Podobnie mówiono mi często.
Zamiast koić, wszyscy dręczycie.
3 Czy koniec już pustym dźwiękom?
Co skłania cię do mówienia?
4 I ja bym przemawiał podobnie,
ale gdy role zmienimy.
Mowy bym do was układał,
kiwałbym głową nad wami.
5 Pocieszałbym was ustami,
nie skąpiłbym słów współczucia.
6 Lecz cierpień nie stłumię słowami.
Czy odejdą ode mnie, gdy zmilknę?
7 Ach, teraz jestem zmęczony,
zniszczyłeś me wszystkie dowody;
8 ścisnąłeś mnie, mój świadek mi wrogiem,
oskarża mnie moja słabość.
9 Sroży się w gniewie i ściga,
zgrzytając na mnie zębami.
Wróg zmierzył mnie wzrokiem.
10 Usta swe na mnie rozwarli,
po twarzy mnie bili okrutnie,
społem się przeciw mnie złączyli.
11 Bóg mnie zaprzedał złoczyńcom,
oddał mnie w ręce zbrodniarzy,
12 zburzył już moją beztroskę,
chwycił za grzbiet i roztrzaskał,
obrał mnie sobie za cel.
13 Łucznikami mnie zewsząd otoczył,
nerki mi przeszył nieludzko,
żółć moją wylał na ziemię.
14 Wyłom czynił po wyłomie,
jak wojownik natarł na mnie.
15 Przywdziałem wór na swe ciało,
czołem w proch uderzyłem,
16 oblicze czerwone od płaczu,
w oczach już widzę pomrokę,
17 choć rąk nie zmazałem występkiem
i modlitwa moja jest czysta.
18 Ziemio, nie zakryj mej krwi,
by krzyk ukojenia nie zaznał.
19 Teraz mój Świadek jest w niebie,
Ten, co mnie zna, jest wysoko.
20 [Gdy] gardzą mną przyjaciele,
zwracam się z płaczem do Boga,
21 by rozsądził spór człowieka z Bogiem,
jakby człowieka z człowiekiem.
22 Jeszcze upłynie lat kilka,
nim pójdę, skąd nie ma powrotu”.
„Elifaz z Temanu głos zabrał i rzekł: 2 «Czy mowa mędrca to wicher? Czy pierś mu wypełnia wiatr wschodni? 3 Czy gani zbędnymi słowami, słowami, co na nic się zdadzą? 4 Ty nawet niszczysz pobożność, osłabiasz modlitwę do Boga. 5 Twoja nieprawość uczy cię mówić, używasz języka bluźnierców. 6 Nie ja - twoje usta cię potępią, twoje wargi są świadkami przeciw tobie. 7 Czyś pierwszym człowiekiem na ziemi, wcześniej niż góry stworzonym? 8 Czy z tobą to Bóg przyjaźnie rozmawiał i zagarnąłeś całą mądrość? 9 Czy może lepiej coś od nas pojąłeś? I jasne ci rzeczy nam nieznane? 10 I u nas są mędrcy, sędziwi, starsi od ojca twojego. 11 Czy nieważne u ciebie Boże pociechy i łagodne z tobą rozmowy? 12 Czemu masz serce wzburzone, oczami swymi tak mrugasz, 13 gdy duch twój się na Boga porywa i słowa z ust swoich miotasz? 14 Czyż mógłby człowiek żyć w święcie lub syn człowieczy bez zmazy, 15 gdy On nie ufa swym świętym, niebiosa nie dość dlań czyste? 16 Tym bardziej wstrętny Mu grzesznik, co pije nieprawość jak wodę. 17 Wyjaśnię, ty mnie posłuchaj, a to wypowiem, com widział. 18 Naukę mędrców wyłożę, co ojców mądrości nie kryli. 19 Im samym ziemię oddano, bo obcych wśród nich nie było. 20 Nieprawy jest zawsze w strachu, zliczone są lata tyrana, 21 głos wrogów brzmi w jego uszach, że w szczęściu napadnie niszczyciel. 22 Nie wierzy, iż ujdzie mroku, los mu pod miecz wyznaczono, 23 rzucą go sępom na pokarm, rozumie, że zguba dlań pewna. 24 Czarny dzień go przeraża, strach go przygniata jak mara, niby król gotowy do boju. 25 Prawicę swą podniósł na Boga, do walki wyzwał Wszechmocnego, 26 biegł z wyciągniętą szyją pod grubych tarcz ochroną. 27 Twarz swoją ukrył w tłuszczu, a lędźwie mu utyły; 28 mieszkać chce w miastach zburzonych, w domach, gdzie ludzi już nie ma, którym pisana ruina. 29 Nie dojdzie do trwałej fortuny, ani do mroku zejdą bogactwa. 30 Nie zdoła uniknąć ciemności: słońce spali mu zieleń, z oddechem i mowę utraci. 31 Niech złudą wiedziony nie ufa, bo złuda będzie jego zapłatą. 32 Latorośl uwiędnie przed czasem, gałązki się nie zazielenią. 33 Wyrzucą go jak kwaśne grona, oderwą jak liście oliwki; 34 potomstwo niewiernym się nie rodzi, ogień strawi namiot przekupcy. 35 Kto krzywdę pocznie, ten rodzi nieszczęście, gdyż wnętrze gotuje mu zawód».”
„Człowiek zrodzony z niewiasty ma krótkie i bolesne życie, 2 wyrasta i więdnie jak kwiat, przemija jak cień chwilowy; 3 a z gniewem na niego spoglądasz i stawiasz przed swoim sądem. 4 Któż czystym uczyni skalane? Nikt zgoła. 5 Człowieka dni ilość zliczona, i liczba miesięcy u Ciebie, kres wyznaczyłeś im nieprzekraczalny. 6 Zaniechaj go, wzrok Twój oderwij, niech cieszy się dniem najemnika! 7 Drzewo ma jeszcze nadzieję, bo ścięte, na nowo wyrasta, świeży pęd nie obumrze. 8 Choć bowiem korzeń zestarzeje się w ziemi, a pień jego w piasku zbutwieje, 9 gdy wodę poczuje, odrasta, rozwija się jak młoda roślina. 10 A mocarz umarły przepada. Gdzież będzie człowiek, gdy zginie? 11 Wody z morza znikną i rzeki wprzód wyschną doszczętnie - 12 a człowiek umarły nie wstanie, zbudzi się, gdy nieba nie stanie, nie zdoła się ze snu ocucić. 13 O gdybyś w Szeolu mnie schował, ukrył, aż gniew Twój przeminie, czas mi postawił, kiedy mnie wspomnisz... 14 Ale czy zmarły ożyje? Czekałbym przez wszystkie dni mojej walki, aż taka chwila nadejdzie. 15 Ty mówiłbyś, ja bym odpowiadał, tęskniłbyś do dzieła rąk swoich. 16 Obliczyłbyś wtedy moje kroki, zło byś mi puścił w niepamięć, 17 pod pieczęcią trzymał przestępstwa, wybielił wszystkie me grzechy. 18 Góra rozpadnie się w gruzy i skała zmieni swe miejsce, 19 woda zniszczy kamienie, fala podmyje glebę; i Ty nadzieję niweczysz w człowieku. 20 Miażdżysz na zawsze i on odchodzi, pozbawiasz kształtu, odsyłasz. 21 Czy we czci jego synowie? - On nie wie. Czy też wzgardzeni? Już o tym nie myśli. 22 Zadręcza go własne ciało, odczuwa ból swojej duszy».”
„To wszystko me oko widziało,
słyszało, pojęło me ucho.
2 Co wiecie, i ja wiem także.
Nie ustępuję wam w niczym.
3 Lecz mówić chcę z Wszechmogącym,
bronić się będę u Boga.
4 Bo wy zmyślacie oszustwa,
lekarze nic niewarci.
5 Gdybyście chcieli zamilknąć,
byłby to znak roztropności.
6 Słuchajcie mego sprzeciwu,
na odpowiedź mych warg zważajcie.
7 Czy Boga złem osłonicie?
Wszechmogącego obronicie kłamstwem?
8 [Tak] Jego stronę trzymacie?
Czy rzecznikami jesteście Bożymi?
9 Czy dobrze by było, gdyby was doświadczył?
Czy można z Niego szydzić jak z człowieka?
10 Przywoła was do rozsądku,
jeśli w ukryciu stronniczo mówicie.
11 Czy Majestat nie budzi lęku?
Czy nie przejmuje was grozą?
12 Zdaniami z piasku wy strofujecie;
wszak wasze tarcze są z gliny.
13 Milczcie, niech ja teraz powiem,
cokolwiek może przyjść na mnie.
14 Między zęby stale biorę swe ciało,
własne swe życie nadstawiam.
15 Choćby mnie zabił Wszechmocny - ufam,
i dróg moich przed Nim chcę bronić.
16 To mi wystarczy za obronę.
Nieprawy do Niego nie dojdzie.
17 Słuchajcie pilnie mej mowy,
na słowa me uszu nadstawcie.
18 Mam gotową obronę przed sądem,
pewien, że jestem niewinny.
19 Kto chce się ze mną prawować?
A teraz umilknę i umrę.
20 Uczyń mi tylko dwie rzeczy,
na pewno nie stchórzę przed Tobą:
21 Odejmij ode mnie Twą rękę
i spraw, bym nie bał się Ciebie.
22 Mów pierwszy, a ja niech odpowiem,
lub ja przemówię, Ty po mnie.
23 Ile mam przewin i grzechów?
Ujawnij występki i winy!
24 Czemu chowasz swoje oblicze?
Czemu mnie poczytujesz za wroga?
25 Chcesz liść gnany wiatrem płoszyć,
prześladować słomę [już] wyschłą?
26 Przypisujesz mi czyny gwałtu,
wspominasz grzechy młodości.
27 Nogi zakułeś w kajdany,
dokładnie drogi me śledzisz,
ślady stóp moich badasz.
28 Jak próchno się to rozpadnie,
niczym ubranie zjedzone przez mole”.
„Hiob na to odpowiedział:
2 «Prawda, jesteście potężni,
a z wami już mądrość zaginie...
3 I ja mam rozsądek jak wy,
.
Komu te rzeczy nieznane?
4 Na drwiny się bliźnich narażam,
gdy proszę, by Bóg się odezwał.
Z czystego, prawego się śmieją.
5 Wzgarda dla ginących - myśli bezpieczny -
popchnąć tego, komu nogi się chwieją.
6 Spokojne namioty złoczyńców,
kto gniewa Boga, jest dufny;
za rękę go Bóg prowadzi.
7 Zapytaj zwierząt - pouczą.
I ptaki w powietrzu powiedzą.
8 Zapytaj Podziemia, wyjaśni;
pouczą cię i ryby w morzu.
9 Któż by z nich tego nie wiedział,
że ręka Pana uczyniła wszystko:
10 w Jego ręku - tchnienie życia
i dusza każdego człowieka.
11 Czyż ucho nie bada mowy,
a smak nie kosztuje pokarmu?
12 [Więc tylko] u starców jest mądrość,
roztropność u wiekiem podeszłych?
13 On ma potęgę i rozum,
rozsądek znać w Jego planach.
14 Gdy On rozwali - któż odbuduje,
gdy zamknie, kto by otworzył?
15 Gdy wody wstrzyma - jest susza;
zwolni je - ziemię spustoszą.
16 U Niego zwycięstwo i siła,
ma w ręku błądzących i kłamców.
17 Radców przyda niemądrych,
a sędziów wyzuje z rozsądku.
18 Królów pozbawi ich władzy
i sznurem skrępuje ich biodra.
19 Kapłanów pośle nierozważnych,
powali największych mocarzy.
20 Głos uzdolnionym odbierze,
rozsądku pozbawi i starców,
21 pogardą okryje szlachetnych,
bo pas odepnie mocarzom.
22 Głębinom wydrze tajniki,
oświetli odwieczne ciemności,
23 narody pomnoży i zgubi,
jak dowódca ich prowadzi.
24 Rządcom ziem odbierze rozsądek,
po bezdrożach pozwoli im błądzić;
25 macają w ciemności bez światła,
chwieją się jak pijani”.

Top