Dowcip od księdza (2673)
Dowcip od księdza – godz. 18:00
Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.
np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...
Siedzi sobie mężczyzna w domu, nagle rozlegają się mocne i głuche uderzenia w podłogę od strony sąsiada z dołu.
Pocierpiał mężczyzna dziesięć minut, w końcu schodzi, dzwoni do sąsiada. Ten otwiera w kasku na głowie i mówi:
- Sąsiad! Wchodź! Trampolinę kupiłem! Poskaczemy razem!
Ps. Kiedy słyszysz pukanie w podłogę, to nigdy nie musi być to, co myślisz.
Pogrzeb. Trumna spoczęła w grobie, rodzina i znajomi rzucają kwiaty. Nagle coś uderza w wieko. Mężczyzna, który rzucił coś ciężkiego zmieszany mówi:
- Przepraszam bardzo, kwiaciarnia była już zamknięta, to kupiłem bombonierkę.
Ps. A mówią, że konwenanse nie są ważne.
Dwóch skazanych znalazło się w jednej celi.
- Na ile lat cię skazali? - pyta jeden drugiego.
- Na 10.
- Mnie na 15, więc zajmij łóżko przy drzwiach, bo prędzej wychodzisz.
Ps. Niewinny żarcik dobry jest nawet w więziennej celi.
Przychodzi puszysta kobieta do lekarza. Lekarz pyta:
- Bierze pani te tabletki na odchudzanie?
- Tak, biorę.
- A ile?
- Aż się najem!
Ps. I kto powiedział, że nie można się obżerać nawet tabletkami?
Jedna blondynka mówi do drugiej:
- Wiesz, w tym trzęsieniu ziemi zginęło sto osób, wyobrażasz sobie, sto osób.
Druga jej odpowiada:
- To straszne. Na stare to będzie milion.
Ps. Przy braku inteligencji, nawet empatia nie pomoże.
Mężczyzna wszedł do gabinetu psychiatry, rozejrzał się i mówi:
- Przepraszam, chciałem wejść do dentysty, ale coś mi mówi, że źle trafiłem.
- Nie, nie. Jeżeli coś do pana mówi, to dobrze pan trafił.
Ps. I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie?
Do baru wchodzi mężczyzna i siada na stołku. Barman patrzy na niego i pyta:
- Co będzie?
- Poproszę siedem kieliszków whisky, podwójnej.
Barman podaje mu trunki i patrzy, a ten wypija jeden kieliszek, drugi, trzeci... wszystkie znikają równie szybko, jak się pojawiły. Barman gapi się nie dowierzając i pyta go, dlaczego tak szybko wypił.
- Też byś wypił tak szybko, gdybyś miał to, co ja.
- A co masz?
- Tylko jednego dolara.
Ps. Niektóre żarty z „jednym dolarem” kończą się tragicznie.
Procesja pogrzebowa zmierza bardzo powoli w stronę cmentarza.
Nic dziwnego, bo średnia wieku w pochodzie waha się między 80, a 90 lat. Ludzie z trudem stąpają po błotnistej alejce, chwieją się na silnym wietrze, szlochają w chusteczki. Nagle, na zakręcie z trumny spada jedna wiązanka. Wandzia schyla się, żeby ją podnieść. Nie jest jej łatwo, bo ma sztywne kolano. Gdy w końcu udaje jej się podnieść niesforną wiązankę, Jadzia wykrzykuje ze zgrozą:
- Moja droga Wandziu, złapałaś bukiet!
Ps. A podobno seniorzy nie umieją żartować.
Rozmowa syna z matką:
- Mamo, ja już naprawdę nie będę miał więcej pryszczy?
- Nie, nie będziesz miał.
- Ale obiecujesz?
- Tak.
- A skąd wiesz?
- Bo już nie ma więcej miejsca.
Ps. A podobno pozytywne podejście zawsze pomaga.
Po pustyni idzie płetwonurek ubrany w akwalung i płetwy, żar leje się z nieba. Spotyka Araba na wielbłądzie:
- Przepraszam, do morza daleko?
- Ponad 200 km - mówi Arab.
- No, ładnie, ale plażę to macie ogromną!
Ps. Słaba ocena rzeczywistości może doprowadzić do przypłacenia tego życiem.