Dowcip od księdza (2678)

Dowcip od księdza – godz. 18:00

Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.

np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...

Wyfiokowana damulka mówi do górala:
– Jak ja panu zazdroszczę… patrzy pan na szalone gody chmur z górskimi szczytami, na purpurowe wstęgi zachodów słońca, na skrzący, muślinowy welon śniegu tulący do piersi lasy…
– Prowde godocie, widywałem, oj, widywałem, ale teraz już nie piję.
Ps. Na szczęście nie musimy pić, aby zobaczyć piękne widoki.
– Kochanie, jak ci dziś poszło? – pyta żona biznesmena.
– Świetnie, podpisałem z Kowalskim umowę na trzy lata. On daje kasę, a ja doświadczenie.
– Ale co będzie za trzy lata?!
– To proste: on będzie miał doświadczenie, a ja pieniądze!
Ps. I niech ktoś powie, że strategia nie jest najważniejsza.
Dwaj biznesmeni idą na lunch. Raptem jeden szarpie drugiego za rękaw i gwałtownie wciąga w jakąś bramę.
– Co robisz?! – Broni się kolega.
– Stary… tam szedł mój radca prawny. Ile razy mnie gdzieś widzi, wita się i pyta, jak tam interesy, a nazajutrz przysyła mi rachunek za konsultację…
Ps. Porady kosztują. Gdyby chociaż one były dobre.
Rzecz się dzieje przed walentynkami. Młody człowiek pyta sprzedawcę:
– Czy dostanę u pana jakieś ładne kartki, koniecznie z napisem „Dla mojej jedynej”?
– Oczywiście, mamy taki wzór.
– To poproszę siedem.
Ps. Okazuje się, że życzenia wysłane seriami funkcjonują już nie tylko na święta.
Salon, popołudnie. Żona mówi do męża:
– Marianie, przygotowałam ci codzienną kawę. Przynieś sobie z kuchni.
Mąż idzie, wraca z filiżanką na tacy, raptem upuszcza tacę i kawa się wylewa.
– Marianie!!!
– To nie ja. Ta kawa była tak słaba, że sama się przewróciła…
Ps. Każdy argument jest dobry, aby zażartować.
W samolocie spotykają się dwie Japonki.
– Właśnie wracam ze wspaniałych wakacji – mówi jedna.
– Tak? A co ciekawego widziałaś? – pyta druga.
– Nie wiem jeszcze. Nie zdążyłam przejrzeć zdjęć.
Ps. Tak szybko świat nauczył nas robić zdjęcia, a nie zachwycać się widokami.
Henio kopie dół w ogródku. Sąsiad pyta:
– Co robisz?
– To grób dla mojej złotej rybki.
– Czemu taki duży?
– Bo ona jest w pana kocie!
Ps. Niektórych rzeczy nie dowiesz się, jak nie dopytasz.
Wędkarz wchodzi na lód. Wyrąbał przerębel, przygotowuje wędkę, gdy rozlega się głos:
– Tu nie ma ryb!
Ale wokół pusto! Dalej szykuje sprzęt. Wtem słyszy znowu:
– Tu nie ma ryb!
Trochę się spłoszył, ale po chwili znowu ten głos:
– Tu nie ma ryb!
– O matko! Ale kto to mówi?!
– Kierownik lodowiska.
Ps. Zła ocena rzeczywistości powoduje trochę kompromitacji.
W lesie niedźwiedź zawsze bardzo dokuczał zajączkowi. Gdy ten wczesną wiosną złowił złotą rybkę, za nic nie chciał jej wypuścić.
– Musisz spełnić trzy życzenia! Inaczej idziesz na patelnię – groził zając.
– Trudno – rzekła rybka. – Ale jestem małą rybką, mogę spełnić tylko jedno. Jakie?
– Hm… Wiesz co? Właśnie budzi się z zimowego snu nasz niedźwiedź. Może być jedno życzenie, ale to, które najpierw wypowie miś. Wybrali się pod gawrę, a tam zły niedźwiedź wyłazi na świat, przeciąga się zaspany i mówi:
– Niech mnie nawet piorun strzeli, byleby tylko było słoneczko…
Ps. Dobra analiza ruchów „wroga” pomaga przetrwać bitwę.
Lekarz odwiedza pacjenta na sali pooperacyjnej:
– Operacja udała się, ale nie rozumiem, czemu przed nią miał pan taki ATAK szału, wrzeszczał, wyrywał się?
– Panie! Ja tu miałem tylko umyć okna!
Ps. Za pomyłki często dużo się płaci.

Top