Mk 4, 35 - 41

20 czerwiec 2024
Mk 4, 35 - 41
 
Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: "Przeprawmy się na drugą stronę". Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: "Milcz, ucisz się!" Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!" Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: "Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?"
 
"Brak wam wiary" - nie da się nie usłyszeć tego zdania z dzisiejszej Ewangelii. Nie da się go pominąć... Przypominam sobie sytuacje z ostatnich kilku dni. Wiele razy to zdanie bezpośrednio pasuje do mnie. W szczególności, gdy coś idzie nie po mojemu, nie tak, jak ja to sobie wymyślę. Brak mi wiary - brak mi zaufania, że Bóg ogarnia..., choć On i z tym przecież sobie poradzi. Taka ta Jego miłość!
 

Top