Mt 14, 22 - 33

07 sierpień 2020
Mt 14, 22 - 33
Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! Na to odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym.
 
Sytuacja niewesoła. Środek jeziora, zmrok, fale, wiatr i jeszcze ta "zjawa". Po ludzku, nie ma się co dziwić uczniom, że się bali i pewnie nawet nie wiedzieli, czy przeżyją tę wyprawę. Ile to razy w swoim życiu przechodziłeś przez sytuacje, w których trudności się piętrzyły i brakowało ci już pomysłów i siły, by je rozwiązywać. Uczniowie w tej sytuacji krzyknęli i Jezus wtedy do nich przemówił. Piotr - można byłoby powiedzieć, że poszedł o krok dalej i prosił Jezusa o to, co po ludzku niemożliwe. W tym miejscu każdy z nas może się zapytać siebie: co robię w sytuacji, która mnie przekracza? Czy kombinuję po swojemu lub czekam sparaliżowany strachem przed kolejnym ciosem, następną porażką...? A może właśnie wołam na pomoc Boga? Tego, który, nawet gdy tonę, może wyciągnąć do mnie rękę. I zdąży. Bo jest przecież Bogiem.

Top