Łk 15, 1 - 10

14 wrzesień 2019

Łk 15, 1 - 10

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». 
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: 
«Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. 
Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. 
Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam”. 
Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca».

Dla Jezusa był to zapewne kolejny "zwykły" dzień. Dla faryzeuszy i uczonych w Piśmie - kolejna sensacja na miarę tego, by aż zacząć szemrać przeciwko Jezusowi. W głowach im się nie mieściło, że Jezus mógł obracać się w jakimś mieszanym towarzystwie celników i grzeszników, ot przecież powinien tylko z nimi - z elitą i śmietanką towarzyską. Ale Jezus doskonale wiedział, co robi. I nie chodziło Mu o wzbudzanie emocji, czy szukanie poklasku. On po prostu taki był. Był i jest - dla każdego. Jego stół jest ogromny, pomieści każdego. To tylko my - grzesznicy urządzamy sceny, czasem otwarcie krzycząc, innym zaś razem dyskretnie kopiąc się pod stołem, dając znak swojego niezadowolenia, że Jezusowy Kościół jest dla każdego otwarty. Obok tego nie usiądę nawet w autobusie, a tamten, to w ogóle "co on tu w kościele robi?!"... tacy z nas "uczeni w Piśmie". A Jezus dziś idzie pod sklepik z piwem, na dworzec, do więzienia, na uczelnię, do szpitala, wszędzie tam, gdzie jest człowiek i mówi: chodź dzieciaku mój kochany, chcę ci wszystko przebaczyć, bo bardzo cię kocham... On Cię szuka i chce dać Ci swoją miłość i przebaczenie. A jeśli jeszcze masz wątpliwości i może myślisz, że to nie dla Ciebie, że przecież takich rzeczy się nie wybacza, że tego wszystkiego nie da się już naprawić, to przypomnij sobie np. burzową akcję na Giewoncie, która miała miejsce kilkanaście dni temu - kapłan, który również tam był, nie podzielił ludzi na godnych i niegodnych, na tych, którzy mogą wrócić do Boga i na tych, którzy nie mogą..., nie! Rozgrzeszył wszystkich, by każdy mógł spotkać się z Jezusem, niezależnie od tego, kim jest, co robi i jak żyje. Skandal? Nie, to Boża miłość.
Panie, pomimo słabości, chcę nawracać się każdego dnia, od dziś, od teraz, od już i prowadzić innych do Ciebie, do Twojej miłości i miłosierdzia.

Top