Dowcip od księdza (2665)

Dowcip od księdza – godz. 18:00

Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.

np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...

Pani w szkole zadaje pytanie:

- Bolku, jak miał na imię Chrobry?
- Nie wiem.
- No, przecież tak, jak ty.
- Nowak?

Ps. Gdy jest duża ignorancja, nawet podpowiedzi na niewiele się zdadzą.

Kobieta pyta swojego instruktora jazdy:
- Jak pan myśli, ile czasu potrzeba, abym umiała już całkiem dobrze jeździć?
- Co najmniej trzy...
- Tylko trzy godziny? - przerywa mu.
- Nie. Trzy samochody.

Ps. Miara, którą posługują się ludzie, często zależy od wykonywanego zawodu.

Dwóch malców siedzi w piaskownicy i dyskutuje:
- Mój tata jest najszybszy na świecie.
- A wcale, że nie!
- A wcale, że tak! Jest urzędnikiem. Pracuje codziennie do piątej, a w domu jest piętnaście po czwartej.

Ps. Dzieci widzą to, z czego rodzice często nawet się nie spowiadają.

- Ale się postarzałaś! - wykrzykuje jedna koleżanka do drugiej, po dziesięciu latach niewidzenia się, na zjeździe szkolnych absolwentów.
- A ja cię poznałam tylko po twojej starej sukience - odwzajemnia się komplementem druga koleżanka.

Ps. Czasami wydaje się, że ludzie prowadzą zwykłe rozmowy, a one po prostu „zabijają” – bądź inny.

Magik w cyrku mówi do widzów:
- Do tego numeru zapraszam jedną z pań. Sprawię, że pani zniknie.
Mąż do żony:

- Kryśka zgłoś się na ochotnika!

Ps. Czasem, gdy bardzo napięte są relacje między osobami, jest to dostrzegalne wszędzie.

Dzieci modlą się w przedszkolu:
- Proszę Cię Jezu, żeby moja mamusia miała więcej pieniążków - prosi Maja.
- Niech pójdzie do „ściany” i sobie wyjmie - znajduje rozwiązanie czteroletni Kuba.

Ps. I niech ktoś mi powie, że dzieci nie są dobrymi obserwatorami.

Hipnotyzer w cyrku wskazuje na jednego z widzów i mówi do publiczności:
- A teraz zahipnotyzuję tego pana i każę mu zapomnieć wszystkie niemiłe sprawy.
- Nie! - krzyczy mężczyzna z trzeciego rzędu. - On jest mi winien 500 złotych.

Ps. Czasem jedno zdanie z publiczności i całe przedstawienie leży.

Położna wychodzi do oczekującego ojca z trójką noworodków na rękach:
- Nie przeraził się pan, że tyle ich?
- Nie.
- No to niech pan te trzyma, ja lecę po resztę.

Ps. Pan Jezus też stopniowo odkrywał pewne fakty swoim najbliższym, żeby ich nie przerazić.

Na cyrkowej arenie odbywa się mrożący krew w żyłach numer. Artysta chwyta za grzywę największego lwa, wkłada swą głowę do jego paszczy, a potem jak gdyby nigdy nic wyciąga z kieszeni włóczkę i zaczyna robić na drutach. Po jakimś czasie wyjmuje swą głowę z paszczy lwa i pokazuje publiczności zrobiony na drutach szalik. Publiczność jest zachwycona, na arenę sypią się kwiaty.
- Dziękuję - mówi artysta. A może ktoś z państwa potrafiłby to zrobić?
Z trzeciego rzędu wstaje jakaś babcia i woła:
- Ja! Z włóczki nie takie rzeczy już robiłam!

Ps. Kiedy widzimy szczegół, a nie widzimy całości - możemy znaleźć się w niebezpieczeństwie.

Dwóch gości siedzi w kinie - pierwszy pyta:
- Podobał ci się film?
- Nie.
- To dlaczego bijesz brawo?
- Bo już się skończył.

Ps. Inne zachowania niż standardowe wielokrotnie pomagają zobaczyć coś bardzo ważnego.

Top