Dowcip od księdza (2645)
Dowcip od księdza – godz. 18:00
Rozweselające dowcipy i historie wybierane przez księdza Rafała Jarosiewicza, często z jego „sucharowym” komentarzem.
np. W Morskim Oku, w przerębli, kąpie się baca. - "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści. - "Ni." - "Ciepło?" - "Ni." - "A jak wam jest?" - "Jędrzej." Ps. Dogadanie się jest często takie skomplikowane...
Przychodzi mężczyzna do swojego kumpla i mówi:
- Ty masz taki fajny czarny garnitur. Pożycz mi go. Rozumiesz... Ojciec mi zmarł.
Kumpel, jak to kumpel. W takich sytuacjach się nie odmawia. Pożyczył mu garnitur, ten go wziął i przestał dawać znaki życia.
Po jakimś czasie spotykają się na ulicy. Kumpel delikatnie zagaja:
- Jak tam garnitur?
- A wiesz, ojcu nawet było w nim do twarzy...
Ps. Czasem trzeba się upomnieć, jak pożyczysz „czarny garnitur”.
- Ty masz taki fajny czarny garnitur. Pożycz mi go. Rozumiesz... Ojciec mi zmarł.
Kumpel, jak to kumpel. W takich sytuacjach się nie odmawia. Pożyczył mu garnitur, ten go wziął i przestał dawać znaki życia.
Po jakimś czasie spotykają się na ulicy. Kumpel delikatnie zagaja:
- Jak tam garnitur?
- A wiesz, ojcu nawet było w nim do twarzy...
Ps. Czasem trzeba się upomnieć, jak pożyczysz „czarny garnitur”.
Elegancko ubrany gość pyta portiera:
- Dlaczego wpuścił pan do restauracji tę bandę pijaczków?
- Pssst! To był jedyny sposób, aby sprzedać jeszcze ten bigos, który kucharz zrobił tydzień temu!
Ps. Sprzedając tygodniowy bigos – czasem trzeba będzie sprzątać całą restaurację.
- Dlaczego wpuścił pan do restauracji tę bandę pijaczków?
- Pssst! To był jedyny sposób, aby sprzedać jeszcze ten bigos, który kucharz zrobił tydzień temu!
Ps. Sprzedając tygodniowy bigos – czasem trzeba będzie sprzątać całą restaurację.
Wysoko w powietrzu spotykają się dwa płatki śniegu. Pierwszy pyta:
- Gdzie lecisz?
- Lecę w Tatry, na skocznię narciarską.
- A ja na autostradę, zrobię jakiś karambol samochodowy!
Ps. Teraz pomyśl, co by było, gdyby płatki śniegu miały wolną wolę.
- Gdzie lecisz?
- Lecę w Tatry, na skocznię narciarską.
- A ja na autostradę, zrobię jakiś karambol samochodowy!
Ps. Teraz pomyśl, co by było, gdyby płatki śniegu miały wolną wolę.
W nadmorskiej miejscowości letniskowej mężczyzna wchodzi do restauracji, siada za stolikiem i zamawia rybę. Gdy kelner podaje rachunek, mężczyzna mówi:
- Przyjechałem tutaj przed dwoma tygodniami i teraz żałuję, że już wtedy nie odwiedziłem tego lokalu!
- Miło mi to słyszeć, drogi panie.
- Wówczas ryba, którą mi pan podał, musiała być jeszcze świeża.
Ps. Umiejętność ukazania problemu w restauracji plus trafność spostrzeżeń, to nie kolejny upierdliwy klient, ale szanse na zmiany.
- Przyjechałem tutaj przed dwoma tygodniami i teraz żałuję, że już wtedy nie odwiedziłem tego lokalu!
- Miło mi to słyszeć, drogi panie.
- Wówczas ryba, którą mi pan podał, musiała być jeszcze świeża.
Ps. Umiejętność ukazania problemu w restauracji plus trafność spostrzeżeń, to nie kolejny upierdliwy klient, ale szanse na zmiany.
Dwóch mężczyzn wypłynęło na środek jeziora na ryby i zaczęli łowić. Wyciągają piękne sztuki - jedna za drugą, ale po pewnym czasie przyszedł wieczór i jeden z nich mówi:
- Słuchaj, musimy jutro wrócić w to miejsce, bo świetnie biorą ryby.
- Nie ma problemu - mówi drugi, po czym bierze kredę i na podłodze łódki maluje kółko.
Na to jego kolega:
- Co ty robisz?! Skąd wiesz, że jutro przypłyniemy tą samą łódką?
Ps. Inteligentne rozwiązania – one po prostu zachwycają.
- Słuchaj, musimy jutro wrócić w to miejsce, bo świetnie biorą ryby.
- Nie ma problemu - mówi drugi, po czym bierze kredę i na podłodze łódki maluje kółko.
Na to jego kolega:
- Co ty robisz?! Skąd wiesz, że jutro przypłyniemy tą samą łódką?
Ps. Inteligentne rozwiązania – one po prostu zachwycają.
Magazynier do kolegi:
- Wiesz, u nas w magazynie są same skarby!
- Jak to?
- Trzeba nieźle się nakopać, aby coś znaleźć.
Ps. Już wiesz, jak dyskretnie powiedzieć, że nie panujesz nad porządkiem.
- Wiesz, u nas w magazynie są same skarby!
- Jak to?
- Trzeba nieźle się nakopać, aby coś znaleźć.
Ps. Już wiesz, jak dyskretnie powiedzieć, że nie panujesz nad porządkiem.
Producent broni umarł i poszedł do nieba. Przy wejściu wita go osobiście Pan Bóg:
- Witaj, człowieku. Czy robiłeś w życiu coś złego?
- Broń Boże.
Ps. Smutne jest zasadniczo to, że robiąc różne rzeczy, broń Boże, nie myślimy o wieczności.
- Witaj, człowieku. Czy robiłeś w życiu coś złego?
- Broń Boże.
Ps. Smutne jest zasadniczo to, że robiąc różne rzeczy, broń Boże, nie myślimy o wieczności.
- Stachu! Słyszałeś co w niedzielę, w kościele na mszy zrobił Janek Nowak?
- Nie słyszałem.
- Kościelny szedł zbierać ofiarę, a Janek zasnął w ławce i głośno chrapał. Kościelny go potrząsa za ramię, a ten na cały głos krzyczy: Jadę do końca, odczep się, mam miesięczny!
Ps. Zbyt duża liczba godzin pracy „odbija się” na wszystkim.
- Nie słyszałem.
- Kościelny szedł zbierać ofiarę, a Janek zasnął w ławce i głośno chrapał. Kościelny go potrząsa za ramię, a ten na cały głos krzyczy: Jadę do końca, odczep się, mam miesięczny!
Ps. Zbyt duża liczba godzin pracy „odbija się” na wszystkim.
Oburzony klient do sprzedawcy:
- Sprzedał mi pan sweter, mówiąc, że jest on z wełny, a tymczasem na metce jest napisane, że to poliester.
- Cii, to metka dla moli.
Ps. Jak tu nie zgodzić się, że reklama jest dźwignią handlu.
- Sprzedał mi pan sweter, mówiąc, że jest on z wełny, a tymczasem na metce jest napisane, że to poliester.
- Cii, to metka dla moli.
Ps. Jak tu nie zgodzić się, że reklama jest dźwignią handlu.
Stara podkowa leży na trawie obok czterolistnej koniczyny i mówi:
- Szkoda, że nas nikt nie znalazł.
- Widocznie nie mamy szczęścia... – odpowiada koniczyna.
Ps. Zabobony już wielu pozbawiły radości życia.
- Szkoda, że nas nikt nie znalazł.
- Widocznie nie mamy szczęścia... – odpowiada koniczyna.
Ps. Zabobony już wielu pozbawiły radości życia.