Icek przychodzi do rabina.
- Rabbi, mam straszny problem z moją żoną - wszystkie pieniądze przepuszcza.
- To nie dawaj jej pieniędzy.
- Rabbi, tak będzie jeszcze gorzej, wtedy będzie cały dzień narzekać i lamentować.
- To dawaj jej tylko tyle pieniędzy, ile potrzebuje na codzienne sprawunki.
- Rabbi, ale wtedy ona wyda je na ubrania, a dzieci głodne będą chodzić.
- To wiesz ty co, Icek? Ochrzcij się.
Żyd zaskoczony.
- I to pomoże?!
- Nie, ale będziesz zawracał głowę księdzu, a nie mnie.
Ps. Czasem na pytania, które ktoś zadaje, warto w bezradności „rozłożyć ręce”.