Kurs biblijny: Cała Biblia przez sms (2769)
Cała Biblia przez SMS – godz. 15:00
Także o godzinie 15:00 rozsyłamy (po fragmencie) kolejne rozdziały Pisma Świętego, tak aby (w ciągu kilku lat) przeczytać przez SMSy cały Stary i Nowy Testament.
np. Księga Rodzaju 1, 23 - 26 "I tak upłynął wieczór i poranek - dzień piąty. 24 Potem Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!» I stało się tak. 25 Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre. 26 A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!»".
nadstaw ucha na wszystkie me słowa.
2 Pomyśleć chciej, usta otwarłem,
język mówi pod podniebieniem,
3 prawe me serce i mowa,
czysta w mych ustach jest mądrość.
4 I mnie też stworzył duch Boży,
tchnienie Wszechmocnego i mnie uczyniło.
5 Jeśli zdołasz, odpowiedz!
Sprzeciw się, przedstaw swą sprawę!
6 Tylem, co ty, wart u Boga.
I jam jest z gliny zrobiony.
7 Niech mowy cię moje nie płoszą,
powagą cię nie przytłaczam.
8 Ale tyś mówił do moich uszu,
słyszałem dźwięk twoich słów:
9 Czysty jestem, bez grzechu,
niewinny i nie mam zmazy.
10 A znalazł On u mnie niewierność,
za wroga mnie swego uważa.
11 Nogi me zakuł w kajdany,
baczy na każdy mój krok.
12 Tu nie masz słuszności - powiadam,
bo wyższy jest Bóg od człowieka.
13 Czemu się z Nim spierałeś:
Moje słowa są bez odpowiedzi?
14 Bóg raz się odzywa i drugi,
tylko się na to nie zważa.
15 We śnie i w nocnym widzeniu,
gdy spada sen na człowieka;
i w czasie drzemki na łóżku
16 otwiera On ludziom oczy,
przerażenie budzi w ich sercu.
17 Chce odwieść człowieka od grzechu
i męża uwolnić od pychy,
18 uchronić duszę od grobu,
a życie - od ciosu dzidy.
19 Przez cierpienie nawraca na łożu
i udrękę w kościach nieustanną.
20 Kiedy posiłek już zbrzydnie
i smaczne pokarmy są wstrętne;
21 gdy ciało mu w oczach zanika
i nagie kości zostają,
22 jego dusza się zbliża do grobu,
a życie do miejsca umarłych.
23 Gdy ma on swego anioła,
obrońcę jednego z tysiąca,
co mu wyjaśni powinność;
24 zlituje się nad nim i prosi:
Uwolnij od zejścia do grobu,
za niego okup znalazłem -
25 to wraca do dni młodości,
jak wtedy ciało ma rześkie,
26 błaga Boga, a On się lituje,
radosne oblicze nań zwraca.
Przywrócono mu dawną prawość
27 i ludziom swym tak wyśpiewuje:
Grzeszyłem, przewrotnie działałem,
nie oddał mi On według mej winy,
28 uwolnił od zejścia do grobu,
me życie raduje się światłem.
29 Wszystko to dwa i trzy razy
Bóg czyni względem człowieka,
30 chcąc go uwolnić od grobu
i oświecić blaskiem żyjących.
31 Uważaj, Hiobie, i słuchaj,
lub milcz, a ja będę mówił.
32 Może chcesz coś powiedzieć?
Przemów, skargę twą przyjmę.
33 Czy nie chcesz? Przeto posłuchaj!
Milcz - ja cię nauczę mądrości”.
6 Zabrał głos Elihu, syn Barakeela, Buzyta, i rzekł:
Co do lat jestem młody,
wy zaś jesteście już starzy:
stąd się przeląkłem, strwożyłem,
nie ujawniłem swej wiedzy.
7 Niech mówią lata - myślałem,
podeszły wiek jest rozumny.
8 Ale to duch w człowieku,
to Wszechmocnego tchnienie go poucza.
9 Mądrość nie z wiekiem przychodzi,
a prawość nie tylko starcom jest znana.
10 Stąd mówię: Mnie posłuchajcie;
niechaj przedstawię swą wiedzę!
11 Czekałem na wasze mowy,
wasze dowody ważyłem;
gdyście szukali wyrazów,
12 zwracałem na was uwagę.
Nikt z was nie zwyciężył Hioba,
nikt mu już nie odpowiada.
13 Nie mówcie: Znaleźliśmy mądrość;
odeprze go Bóg, a nie człowiek.
14 Własną przygotowuję mowę
i nie tak, jak wy, mu odpowiem.
15 Zamilkli. Już więcej nie mówią:
[widocznie] słów zabrakło.
16 Czekałem. Nie odpowiadają.
Stoją. Nie wiedzą, co odrzec.
17 Niech ja z kolei coś powiem,
niech ja wyjawię swą wiedzę!
18 Gdyż słów jestem pełen,
od wnętrza duch mnie przymusza.
19 Me serce jak wino zamknięte,
rwie się jak nowe bukłaki.
20 Muszę powiedzieć dla ulgi.
Otworzę swe usta. Przemówię.
21 Nie trzymam niczyjej strony.
Nie będę schlebiał nikomu,
22 gdyż dusza moja nie cierpi pochlebstw,
wnet by mnie Stwórca usunął”.
by nawet nie spojrzeć na pannę.
2 Czy mógłbym mieć cząstkę w górze u Boga,
u Wszechmocnego dziedzictwo?
3 Czyż złoczyńcy nie spotka zguba
i klęska czyniących nieprawość?
4 Czyż On nie widzi dróg moich,
a kroków mych nie rachuje?
5 Czym chodził do bożyszcz?
Czy noga do oszustwa spieszyła?
6 Niech zważy mnie bardzo dokładnie,
a pozna, że jestem niewinny.
7 Jeślim na krok odstąpił od drogi,
bo serce poszło za okiem,
i zmaza ta trwa na mych rękach:
8 niech sieję, a inni zbierają,
niech zgniją moje latorośle!
9 Jeśli serce me zwiodła kobieta
i czatowałem pod drzwiami sąsiada:
10 niech moja żona miele obcemu,
niech inni się do niej zbliżają!
11 Gdyż byłby to czyn haniebny,
zbrodnia podległa sądowi;
12 to ogień, co niszczy do zatracenia,
co strawi dobytek do reszty.
13 A jeślim praw sługi nie uszanował
lub skargę niewolnicy odtrącił,
14 co zrobię, gdy Bóg powstanie?
Co w czasie badań odpowiem?
15 Jak mnie, tak jego we wnętrzu uczynił,
On sam nas w łonie utworzył.
16 Czy odmawiałem prośbie nędzarzy
i pozwoliłem zagasnąć oczom wdowy?
17 Czy chleb swój sam spożywałem,
czy nie jadł go ze mną sierota?
18 Od dziecka jak ojciec go wychowałem
i prowadziłem od łona matki.
19 Czy na biedaka nagiego patrzałem,
kiedy nędzarzom zabrakło odzienia?
20 Czy jego biodra mi nie dziękowały,
że grzała je wełna mych jagniąt?
21 Czy sierocie groziłem ręką,
widząc obrońcę w sądzie?
22 Niech barki mi odpadną od karku,
niech ramię mi wyjdzie ze stawu;
23 gdyż bałbym się klęski od Boga,
nie zniósłbym Jego potęgi.
24 Czy pokładałem ufność w złocie
lub rzekłem bogactwu: Nadziejo moja?
25 Czym chlubił się z wielkiej fortuny,
że wiele moja ręka zgarnęła?
26 Wpatrując się w słońce, co świeci,
lub w księżyc, co dumnie przepływa,
27 czy serce tajemnie uległo
i ręką słało pocałunek?
28 Byłby to czyn karygodny:
zaparcie się Boga na niebie.
29 Czym się cieszył z upadku wroga,
czy radowałem się, że zło go spotkało?
30 Nie dałem, by język mój grzeszył
ni miotał na drugich przekleństwa.
31 Czy mówił kto w moim namiocie:
Pożywmy się jego ciałem!
32 Obcy nigdy nie sypiał na dworze,
podróżnym otwierałem podwoje.
33 Czy taiłem jak inni przestępstwa
i grzech swój chowałem w zanadrzu?
34 Czy lękając się licznej gromady,
z obawy przed wzgardą u bliskich,
milczałem, za próg nie wyszedłem?
38 Jeśli pole żaliło się na mnie,
a jego bruzdy płakały;
39 Jeślim jadł plon nie zapłacony,
a dusza robotnika wzdychała:
40 Niech rosną ciernie zamiast pszenicy,
a chwasty na miejscu jęczmienia!
35 Kto zechce mnie wysłuchać?
Oto podpis: Wszechmocny odpowie.
Przeciwnik niech skargę napisze,
36 na grzbiecie swym ją poniosę,
jak koronę [na głowę] ją włożę.
37 Zdam sprawozdanie z mych kroków,
przed Niego pójdę jak książę.
40b Koniec słów Hioba”.
2 Kto dawne szczęście mi wróci,
czas, kiedy Bóg mnie osłaniał,
gdy świecił mi lampą nad głową?
3 Z Jego światłem kroczyłem w ciemności,
4 gdym lata jesienne przeżywał,
gdy Bóg osłaniał mój namiot.
5 Gdy jeszcze Wszechmocny był ze mną,
[gdy] moi chłopcy mnie otaczali,
6 nogi w mleku kąpałem,
oliwa płynęła ze skały.
7 Gdy z bramy miasta wyszedłem,
zająłem miejsce na placu,
8 widząc mnie usuwali się młodzi,
starcy z miejsc powstawali,
9 książęta kończyli swą mowę
i ręce kładli na ustach.
10 Szlachetny głos się uciszał,
do podniebienia język przywierał;
11 ucho chwaliło mnie, słysząc,
a oko godziło się, patrząc.
12 Bo ratowałem biednego przed możnym,
sierotę, co nie miał pomocy.
13 Nędzarze składali mi dzięki
i serce wdowy radowałem.
14 Zdobiła mnie dotąd uczciwość,
prawość mi płaszczem, zawojem.
15 Niewidomemu byłem oczami,
chromemu służyłem za nogi.
16 Dla biednych stałem się ojcem,
pomagałem w sporze i nieznajomemu,
17 rozbijałem szczękę łotrowi
i wydzierałem mu łupy z zębów.
18 Myślałem: Skończę w rodzinie,
będę miał dni niby piasku;
19 zapuszczę korzenie nad wodą,
konary me rosa w noc zwilży;
20 cześć moja bez przerwy świeża,
jak łuk, co stale jest giętki.
21 Cierpliwie mnie przecież słuchają,
w milczeniu przyjmują mą radę;
22 po mnie już nikt nie przemawia,
tak moja mowa w nich wsiąka;
23 wyczekują mnie jak deszczu,
otwarli usta jak na wody wiosenne.
24 Uśmiecham się do nich - nie wierzą,
nie dają zniknąć pogodzie mej twarzy.
25 Drogę wyznaczam, przewodzę,
przebywam jak król wśród żołnierzy,
jak ktoś, kto smutnych pociesza”.
i miejsce, gdzie płuczą złoto.
2 Dobywa się z ziemi żelazo,
kamienie na miedź przetapiają,
3 kres się kładzie ciemności,
przeszukuje się wszystko dokładnie,
kamień i mroki, i zmierzch.
4 Na odludziu kopią chodniki,
hen tam, gdzie noga się gubi,
zawieszeni kołyszą się samotni.
5 Ziemię, skąd chleb pochodzi,
od dna pustoszą jak ogniem,
6 bo kamień i szafir zawiera
z ziarnkami złota zmieszany.
7 Drapieżnik nie zna tam ścieżki,
nie widzi jej oko sępa;
8 nie dojdzie tam dumne zwierzę,
nawet i lew tam nie dotrze.
9 By wyciągnąć ręce po krzemień,
do gruntu przewraca się góry,
10 w skale się kuje chodniki,
a oko otwarte na wszelką kosztowność;
11 tamuje się źródła rzek,
by skarby wydobyć na powierzchnię.
12 A skąd pochodzi mądrość
i gdzie jest siedziba wiedzy?
13 Człowiek nie zna tam drogi,
nie ma jej w ziemi żyjących.
14 Otchłań mówi: Nie we mnie.
Nie u mnie - tak morze dowodzi.
15 Nie daje się za nią złota,
zapłaty nie waży się w srebrze,
16 nie płaci się za nią złotem z Ofiru,
ni sardoniksem rzadkim, ni szafirem.
17 Złoto i szkło jej nierówne,
nie wymienisz jej na złote naczynie;
18 nie liczy się kryształ i koral,
perły przewyższa posiadanie mądrości.
19 I topaz z Kusz nie dorówna,
najczystsze złoto nie starczy.
20 Skąd więc pochodzi mądrość
i gdzie jest siedziba wiedzy?
21 Zakryta dla oczu żyjących,
i ptakom powietrznym nieznana.
22 Podziemie i Śmierć oświadczają:
Nie doszło tu echo jej sławy.
23 Droga tam Bogu wiadoma,
On tylko zna jej siedzibę;
24 On przenika krańce ziemi,
bo widzi wszystko, co jest pod niebem;
25 określił potęgę wiatru,
ustalił granice wodzie.
26 Gdy wyznaczał prawo deszczowi,
a drogę wytyczał piorunom,
27 wtedy ją widział i zmierzył,
wtenczas ją zbadał dokładnie.
28 A do człowieka powiedział:
Bojaźń Boża - zaiste mądrością,
roztropnością zaś - zła unikanie”.
2 Na życie Boga, co nie dał mi prawa,
na Wszechmocnego, co poi goryczą,
3 dopóki mam oddech w sobie,
a w nozdrzach mam Boże tchnienie,
4 usta moje nie wyrażą się podle,
nie wyrwie się słowo podstępne.
5 Dalekim od tego, by słuszność wam przyznać,
jak długo żyć będę, twierdzę, żem czysty.
6 Że strzegę prawości, a nie porzucam:
serce nie dręczy mnie nigdy.
7 Mój wróg niech stanie się winny,
przeciwnik niech będzie występny!
8 W czym grzesznik ma ufać, gdy skończy,
gdy Bóg zabierze mu duszę?
9 Czyż Bóg wysłucha jego wołania,
gdy spadnie na niego nieszczęście?
10 Czy może się cieszyć Wszechmocnym,
choć wzywałby Boga co chwila?
11 Pouczam was o Bożej mocy,
niczego nie taję o Wszechmocnym.
12 Wy już to wszystko widzicie,
więc po cóż jałowe spory?
13 Taki to los grzesznika - od Boga,
dola ciemięzcy - od Wszechmocnego:
14 Synowie się mnożą pod miecz,
a dzieci głodne z braku chleba;
15 potomków grzebie zaraza,
a wdowom ich płakać nie wolno.
16 Niech sobie on srebro jak proch gromadzi,
suknie upycha jak glinę;
17 niech zbiera: prawy je wdzieje,
a srebro posiądzie niewinny.
18 Zbudował dom z pajęczyny,
jak szałas stawiany przez stróża.
19 Położył się bogacz, lecz zgarnia;
otworzył oczy: nic nie ma.
20 Pędzi go strach niby powódź,
po nocy wichura go ściga.
21 Wiatr wschodni porywa i ciągnie,
zabiera go z jego siedziby;
22 unosi, nie mając litości,
bo z ręki ujść mu nie może.
23 Klaszcze się za nim w dłonie,
gwiżdże ze wszystkich stron,
24 ,18 on lekki na wodnej powierzchni.
Przeklęte dziedzictwo na ziemi:
nie zwraca się on w stronę winnic.
19 Susza, spiekota, śnieg niszczy,
a Szeol wymiata grzesznika.
20 Wymaże go łono z pamięci,
robak go połknie jak słodycz,
nikt go już nawet nie wspomni.
Nieprawość wycięta jak drzewo.
21 Gnębił niepłodną, bezdzietną,
niedobrze się z wdową obchodził,
22 swą siłą wspomagał mocarzy;
stoi, lecz życia niepewien.
23 Oparcie mu dano, bezpieczny,
pilnie naśladuje ich drogi.
24 Pysznił się krótko i odszedł,
poniżony, wycięty jak malwa,
jak wierzchołek kłosa zabrany.
25 Czy nie tak? Któż kłamstwo wykaże?
Któż mowę moją zniweczy?”
2 Ależ pomogłeś choremu,
wzmocniłeś ramię osłabłe!
3 Tyś niemądremu doradził,
ujawniłeś pełnię rozumu!
4 Do kogo kierujesz te słowa,
czyjże to duch wionie z ciebie?
5 Umarli drżą w podziemiu,
ocean i jego mieszkańcy.
6 Szeol dla Niego jest nagi,
Abaddon jest bez zasłony.
7 Dach rozciąga nad pustką,
ziemi niczym nie umacnia,
8 wody chmurami krępuje,
nie pękną pod nimi obłoki.
9 Zakrywa oblicze księżyca
rozciągając nad nim chmury.
10 Wodom nakreślił granice,
oddzielił światło od mroku.
11 Słupy niebieskie się chwieją,
drżące przed Jego groźbą.
12 Potęgą wzburzył pramorze,
roztrzaskał Rahaba swą mocą,
13 wichurą oczyszcza strop nieba
i Węża Zbiega niszczy swą ręką.
14 Oto są ślady dróg Jego;
jak mało o Nim się słyszy!
Któż zdoła pojąć grom Jego mocy?”
2 Z Nim panowanie i groza,
na niebie ustalił porządek.
3 Czy siły Jego kto zliczy?
Na kogo nie stawia zasadzki?
4 Czy człowiek jest sprawiedliwy w oczach Boga,
a syn niewiasty - bezgrzeszny?
5 Jeśli niejasny i księżyc,
gwiazdy przed Nim nieczyste,
6 tym więcej człowiek - ten robak,
i syn człowieczy – znikomość”.