Spotkało się dwóch kolegów:
- Kowalskim to się powodzi. Byłem wczoraj u nich na imprezie. Złoty klozet mają.
- Niemożliwe - nie dowierza drugi.
- Jak Bozię kocham. Szczere złoto!
- Nie wierzę.
- No to chodź, pójdziemy do nich i ci udowodnię.
Poszli. Stanęli pod drzwiami, ten pierwszy zadzwonił. Otworzyła Kowalska. Gościu do niej:
- Dzień dobry pani Kowalska. Czy to prawda, że macie złoty klozet?
Kowalska się odwraca i woła do męża:
- Franek chodź, jest ten co ci do puzonu narobił!
Ps. Kiedy mylisz instrumenty z muszlą klozetową – to najwyższy czas przestać pić.