Na dworcu przy automacie telefonicznym stoi facet, trzyma słuchawkę przy uchu i milczy.
Stoi długo, za nim zebrała się już spora kolejka spragnionych telefonowania.
Wreszcie jakaś kobieta go szturcha:
Ps. Żarty żartami, a czasem tak po prostu jest, że nie dajemy drugiemu dojść do głosu.