Przez wieś jadą wozy cyrkowe. Nagle do uszu jadących cyrkowców dochodzi przeraźliwy wrzask. Na podwórku, obok jednej z chałup jakiś chłop podskakuje w górę na wysokość komina, robi podwójne salto i spada na ziemię. Z jednego z wozów cyrkowych wybiega dyrektor cyrku.
- Panie, widownia będzie zachwycona! Angażuję pana! Za jeden taki skok podczas przedstawienia dostanie pan 500 złotych!
- Eee, tam. Za 500 złotych nie będę się co wieczór walił siekierą w nogę.
Ps. Niektóre „akrobacje” robimy tylko i wyłącznie z przymusu.